Dlaczego tyle chorób w tym roku szkolnym 2017/18


Ok. Jest zima. Minęła jesień. Mało mrozów. Co najwyżej przymrozki.
Jest to zdecydowanie okres chorobowy. Jednak...
Analizując różne fakty i obserwując ludzi, słuchając co mówią, myślę sobie co następuje:

- bardzo dużo w tym roku 2017 od września - bo patrzę na rok szkolny jako nauczyciel - zachorowań dzieci, a nawet! starszych, nastolatków i dorosłych.
- dużo długo-trwających chorób, od których nie można się uwolnić
- jedna choroba przechodzi w druga, zwłaszcza jak skusimy się na antybiotyk zamiast naturnej medycyny i łóżka
- dużo chorób nijakich.. - jakaś gorączka trzydniowa, jakiś katarek, no ale z tą gorączką nijak gdzieś dziecko posyłać.. Jakiś kaszelek.. Ale jak już poślesz dziecko do przedszkola (jak ja) trochę na siłę to się ten czort przekształca w dłuższą gorączkę i zapalenie ucha...
- przeziębienie które można potraktować jako przeziębienie z powikłaniem? Można i tak.

ALE
BIORĄC POD UWAGĘ FAKT ŻE:

- moje dzieci zasadniczo nie chorują
- ja też nie choruję  - po prostu nie mamy takiej intencji i potrzeby
- rozwiązuję na bieżąco swoje emocjonalne problemy
- stosuję naturalną medycynę, kuchnię pięciu przemian i ćwiczenie odporności
- energia jest dobra, zastojów być nie powinno
- rozgrzewamy się jesienią i zimą
- jemy ekologicznie
- nie bywamy w dość sztucznych zbiorowiskach wirusów i zestresowanej energii jak galerie handlowe
- stosujemy wizualizacje ochronne, ochronę aniołów, modlitwy, i jesteśmy dobrej myśli czyli mamy wysokie wibracje

ORAZ ŻE JEDNAK :

- rozchorował mi się młodszy, oraz ja
gdy posłałam do przedszkola
- ok -- może złapał coś od dzieci, ok może problem z separacją, ok , może to normalne że dzieci chorują na początku (chyba jednak nienormalne.. )

WNIOSKUJĘ ŻE :

- ktoś coś rozpylił nad Polską więcej niż zwykle - chemia, wirusy, broń biologiczna nazywa się to wprost
 - ktoś emocjonalno-psychicznie coś rozpylił i ja dałam się na to złapać..
czymkolwiek można się złapać -- niskim poczuciem wartości, poczuciem winy, złością, poczuciem odrzucenia..
U mnie było chyba poczucie odrzucenia - taki toksyczny szablon nad którym pracuję, ale nie uporałam się jeszcze. Moje dziecko chyba podłapało idąc do przedszkola - pomagało mi się uwolnić od schematu. Czyli po prostu uczestniczyło w tych schematach, które się odnawiały z mojego dzieciństwa.
To takie triggery.

Ja to ogarnę - ten problem emocjonalny, ale nadal uważam, że biologicznie i chemicznie ktoś nas truje...


Acha, co do tego jak się leczymy poza pracą nad psychicznymi i emocjonalnymi schematami (EFT , regressing, totalna biologia, dziennik)
zastosowałam :

- pozostanie wszystkich w domu
- ciepłe ubrania
- ziołowe herbaty
- rosół
- zalecenia p Ciesielskiej, które są słuszne w przypadku chorób  i kuchni pięciu przemian - odsyłam do książek, może kiedyś napisze o tym dłużej, ale już też trochę pisałam
- maść kamforowa do smarowania
- woda utleniona do ucha (tak, tak, dla dwulatka) - jednokrotnie, na początku infekcji
- oliwa plus olejek herbaciany - maczanie wacika i "czyszczenie", a raczej nawilżanie tym ucha - codziennie przed snem 
- i dwa razy po pół rozgniecionego apapu z miodem - w celach przeciwzapalnych jak gorączka trwała trochę za długo
- chusteczki do nosa :)









Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty